Burzliwie w ogrodzie Pani Dubito
Burzliwie w ogrodzie Pani Dubito
PaniDubito PaniDubito
1037
BLOG

Dlaczego polski rząd chce odebrać Polakom prawo własności do polskiej ziemi?

PaniDubito PaniDubito Polityka Obserwuj notkę 29

 

Nie znam na to pytanie odpowiedzi. Formalnie podobno projektowana ustawa1 ma służyć ochronie polskiej ziemi przed obcym spekulacyjnym kapitałem. Praktycznie będzie chronić polską ziemię przed nami – Polakami.

 

Olga i Andrzej

Na wsi mieszkają od kilkunastu lat. Swój niewielki areał uprawiają dla przyjemności, a nie dla zarobku, utrzymują się z wolnych zawodów. Nie wyobrażają sobie powrotu do miasta. Olga żałuje, że tak późno zdecydowali się na przeprowadzkę, nigdy nie przypuszczała, że pokocha wieś. Przenieśli się tu, bo w dużym mieście stać ich było na niedużą klitkę w bloku, tutaj za tę samą cenę mają domek i ziemię. Mieszkają w zachodniej Polsce, jednak wiekowi rodzice zaczęli przebąkiwać, że chętnie przenieśliby się w dawne rodzinne strony, czyli na wschód Polski. Gospodarstwo może i uda się komuś sprzedać za bezcen, choć o chętnych raczej trudno, bo potomstwo miejscowych rolników ucieka do miasta, z kolei ucieczkowiczom z miasta sprzedać ziemi nie będzie wolno. Ale jak kupić nowe gospodarstwo 500 kilometrów od miejsca zamieszkania? Nowa ustawa to uniemożliwi.

Maria i Adam

Na wieś przenieśli się kilkanaście lat temu ze względu na ciężką nerwicę Marii, uniemożliwiającą jej mieszkanie i pracę w mieście. Szukali dużej działki, mocno oddalonej od innych domów. Nie mieli zamiaru zostać rolnikami, ziemia jednak zafascynowała ich. Przypomnieli sobie Noce i dnie, staromodną Rodziewiczówną. Ziemia – fajna rzecz. Mają duży ogród, w którym eksperymentują z coraz to nowymi gatunkami roślin, mają sad, którego płodami obdarowują znajomych, mają mini ogród botaniczny ku uciesze okolicznego ptactwa i owadów, a poza tym uprawiają niewielkie pole na potrzeby własne i rodziny. Chcieliby dokupić jeszcze kawałek ziemi tuż obok dla powiększenia ogrodu i sadu, w których robi się już ciasno. Niestety ponieważ formalnymi „kwalifikacjami rolnymi” nie mogą się poszczycić, ich własne państwo odbiera im tę możliwość.

Agata i Roman

Młode zamożne małżeństwo z dwójką małych dzieci postanowiło opuścić wielkie miasto i powrócić do korzeni – oboje wywodzą się ze wsi, a ich rodziny z Kresów. Agata od lat interesuje się zdrowym żywieniem, chciałaby, żeby dzieci wychowywały się w zdrowym środowisku, chciałaby sama uprawiać dla nich warzywa i owoce, chować drób. Od pewnego czasu rozglądają się za niedużym gospodarstwem, ale znalezienie czegoś odpowiedniego nie jest aż takie proste, potem trzeba jeszcze załatwić kredyt. Jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie sfinalizują sprawy (a wciąż nie znaleźli tego wymarzonego miejsca), ich plany trafi szlag. Roman jest optymistą. „Trudno, jeśli nie będzie wyjścia, przeniesiemy się do Czech”.

Monika i Marcin

Matka i syn wskutek zawirowań losu znaleźli się na życiowym zakręcie. Mogą wylądować pod mostem. Nie mają ani szans na lokal socjalny, ani pieniędzy na zakup mieszkania w mieście. Szukają nowego pomysłu na życie. Monika zastanawia się nad kupnem niedużego domku na wsi wraz z polem – koszt zakupu jest dużo mniejszy niż byle klitki w mieście, a przy tym mieliby co do garnka włożyć. Nowa ustawa nie daje jej żadnych szans. Nie mają wyjścia. „Będzie trzeba wyjechać z Polski”.

Henryk

Henryk wywodzi się z kresowej ziemiańskiej rodziny, którą po wojnie los rzucił na Ziemie Odzyskane. Pan mecenas od lat czuje zew krwi – ciągnie go do ziemi. Mimo dojrzałego wieku wciąż jest aktywny zawodowo, planuje jednak, że za parę lat odejdzie na zasłużony odpoczynek i na jakiejś cichej wsi zajmie się tym, czym zajmowali się jego przodkowie. Oby doczekał zmiany projektowanej ustawy, bo inaczej będzie musiał na stare lata przenieść się na Słowację.

Halina

Ma duży rodzinny, lecz dziś już pusty dom, parę hektarów obok niego, siedemdziesiątkę na karku, a do tego nieznośny reumatyzm. Nie da rady dalej ciągnąć gospodarki, nie stać jej na ogrzewanie domu. Dzieci przeniosły się do miasta, nie ma kto zadbać o dom, który popada w ruinę. Dała ogłoszenie, zjawiło się młode małżeństwo z miasta wojewódzkiego, chcą przenieść się na wieś. Spodobali jej się, a im chyba spodobało się to miejsce. Sęk w tym, że muszą starać się o kredyt i marne są szanse, że zdołają wszystko załatwić do końca miesiąca. Halinie żal, że ziemia wraz z domem bliskim jej sercu pójdzie „w urzędowe ręce”, a młodzi nie zrealizują swoich marzeń.

Mirosława i Pierre

Przyjechali do Polski z Francji zaraz na początku „transformacji” jako już dojrzali ludzie, kupili domek i parę hektarów. Na hektarach rosną drzewa owocowe i ogród, do niedawna pasły się zwierzęta. Prowadzą dom otwarty, często mają gości z miasta, spragnionych spokoju. Ale lata lecą, sił ubywa. Ich dzieci zostaną we Francji, nie interesuje ich dom i areały w Polsce. Na razie Mirka i Pierre doglądają ogrodu, dzierżawią sąsiadowi kawałek pola. Gdy staną się jeszcze słabsi, zechcą odsprzedać hektar ulubionym sąsiadom. Ba, tylko że ulubieni sąsiedzi, choć na wsi zasiedziali, nie mają „kwalifikacji rolniczych”, bo zresztą mało kto na wsi je ma. Mirka gryzie się tym, że nie wolno jej będzie przekazać „kawału własnego życia” komuś, komu chciałaby go przekazać.

***

To są historie prawdziwe, a nie zmyślone na poczekaniu. Zmieniłam tylko imiona. Mogłabym przytoczyć drugie tyle podobnych znanych mi przypadków. Aha. Co najmniej połowa z tych obecnych i perspektywicznych „rolników niewykwalifikowanych" głosowała na PiS.

_________

1 http://www.rp.pl/Firma/304109985-Obrot-i-dziedziczenie-ziemi-rolnej-na-nowych-zasadach.html#ap-1

.

 

 

 

PaniDubito
O mnie PaniDubito

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka